niedziela, 9 grudnia 2007

Region IX

soczyscie zielony :) bramy do Patagonii :) Nie mozemy sie nadziwic, ze po tej suchej polnocnej czesic Chile (notre grande) teraz znalezlismy sie posrod drzew. Pierwsza laka od ponad roku haha :) taka jak w Polsce z naszymi kwiatkami.. wszytko kwitnie wszak tu wiosna :) Na drzewach czeresnie w sklepach truskawki nawet sliwki rosna :)) Szaleje z radosci.. Dojechalismy do Pucon miasteczka polozonego u podnoza wulkanu Villarica. Wulkan pokryty sniegiem :) Mnostwo turystow dookola ktorzy wykupuja wyprawy na czubek :) My dla odmiany bierzemy rowery i wyjezdzamy w ogniscie zielony swiat .)
Generalnei jest to tzw lake district dokladnie jak nasze Mazury.. Rzeba sliczna glacjalna, jeziorko jedno obok drugiego.. Nic tylko miesiacami mozna by sie wloczyc w tej okolicy.. Takie miejsce gdzie przyroda ma wiele do powiedzenia. Duzo wiatru, jeszcze wiecej deszczu:)Wspinaczka na wulkan nei doszla do skutku lal deszcz i wyprawy odwolano, zreszta kazego dnia wchodzi okolo 300 turystow haha wiec to srednia przyjemnosc :) Region ten zwany jest Araucania. Nazwa pochodzi od drzewa malpio-puzlowatego tak je nazwali Anglicy, Hiszpanie zwali te drzewa parasolami, nadal go nie widizelismy bowiem w parku narodowych po stronie argentynskiej bedzie taniej je ogladac :)Obszar ten jest centrum kultury Mapuche. Cudne zaczarowane miejsce .. Moze dlatego, ze dosyc mocno przypomina zielone laki Polski, moze tylko dlatego, ze w koncu zielen wrocila do palety kolorow w podrozy?? taka nasza zielen .) Bo zielen ma wiele odcieni :) Niezaleznie miejsce z pieknymi gorami dookola wygladajacymi troche jak mogoty porosniete roslinnoscia bliska tropikalnej ze wzg. na bardzo wysokie opady, goracymi zrodlami, zieziorkami z wulkanicznymi plazami i wulkanami. Tylko krotkie lato z krotsza wiosna sa pora bez opadow okolo 3 miesiace co wcale nie znaczy, ze nie pada znaczy to, ze o tej porze pada mniej :)) NO i przekochani ludzie Chilijczycy .. Trafilismy do przemilego hospedaje (czyli taka turystyka domowa) z przepieknymi drewnianymi scianami i wspaniala gospodynia, ktora calymi dniami palila nam w piecyku :)) No wlasnei zapach palonego drewna mniam i domy wybudowane z drewna a nie blota coz za mila odmiana!!! oj pachnie coraz bardziej Patagonia niz swietami :)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

no i widze ze coraz ciekawiej,
szczegolnie urzekla mnie ta wizja
z wyprawy do kopalni srebra,
chyba faktycznie wszyscy powinnismy byc szczesliwi ze tego nie musimy robic na codzien,

A tak poza tym to swieta juz tuz tuz, ciekawe gdzie je spedzicie???
A co z powitaniem nowego roku?
pewnie ziemia ognista hehe...
Pozdrawiam
maniek

Irek pisze...

:) pamietam ze czasmi u nas w firmie, jak ktos smazyl plastiki albo usuwal kadziory z szesnastek, smierdzialo podobnie ;)
jeszcze nie wiemy co ze swietami i z nowym rokiem. najwiecej dobrego slyszelismy o Valparaiso, ale czy bedzie nam sie chcialo wracac? argentyna jest o wiele tansza i tez przyjemna, ale nie wiemy czy sie wyrobimy... jedno jest pewne! trzeba wynajac apartament, albo maly domek, bo potrzebna jest dobra kuchnia do przygotowywania swiatecznych specjalow!

Anonimowy pisze...

O tak kuchnia pewnie sie przyda
bo mysle ze polskich specjalow to juz dawno nie probowaliscie 8^)

ps
w "firmie" dalej pachnie kadziorami ! ale to taki "swojski zapach" po tych 10-ciu latach z okladem

trzymta sie....